czwartek, 22 grudnia 2011

Piernik Kętrzyński – najszybszy przedświąteczny wypiek?




Poświęcasz 5 minut na przygotowanie – dodajesz szklankę wody i 100 ml oleju, 45 minut na pieczenie i gotowe. Reszta to już na szczęście Twoja inwencja własna, chyba, że używasz gotowej polewy czekoladowej, żeby było jeszcze szybciej.

Jak się pewnie domyślasz zanosi się na recenzję piernika kętrzyńskiego produkowanego przez „Majonez kętrzyński”. Wypiek, który każdy może zrobić i o ile nie pomyli proporcji, to na pewno mu wyjdzie. Na ostatnią chwilę, gdy w lodówce brak jajek, a goście w drodze, lub zapomniałeś o wigilijnym pierniku, jest to najlepsze wyjście, ale tylko na ostatnią chwilę! Jego smak jest bliski prawdziwemu piernikowi, lecz „prawie robi wielką różnicę”. 

Nie rozwiniesz się kulinarnie mieszając gotowy produkt drewnianą łyżką! Nawet jeśli dodasz do masy trochę bakalii czy owoców lub przełożysz go marmoladą, jak zalecają producenci. Może i będziesz miał satysfakcję, że to Twój wypiek, lecz pójście do sklepu zajęłoby Ci tyle samo czasu.

Moim zdaniem jeśli już zabierasz się za pieczenie, to poświęć na to minimum godzinę. Nawet jeśli nie jesteś uzdolniony kulinarnie, to nie jest to usprawiedliwienie. Trzeba próbować zaczynając od najprostszych wypieków jakimi są ciasteczka owsiane. Nie zrażaj się jeśli coś Ci się nie uda. Nie myśl, że Ci wszyscy wybitni kucharze, ani razu nie przypalili czegoś.

Często słyszę taki dialog: 

- Zrobiłam muffiny z czekoladą

- A skąd wzięłaś przepis?

- No jak to skąd, był na odwrocie opakowania.

Czyli półgotowe produkty Gellwe czy Dr Oetkera. Co o tym sądzicie? Jesteście za czy przeciw?

Pozdrawiam

Weronika

11 komentarzy:

Szczurka pisze...

Zdecydowanie jestem przeciw takim gotowcom. Sama piekę muffinki i najwięcej czasu zabiera mi nagrzanie piekarnika do tych 200 stopni :)

Anonimowy pisze...

Jako wielbicielka Slow Food, a także Slow Cooking, nie wyobrażam sobie podać moim najbliższym ciasta zrobionego z gotowego proszku. Czułabym się co najmniej źle wiedząc, że jakby nie patrzeć, po prostu ich truję. Jajka w proszku, troszkę chemii, 15 minut i gotowe? A gdzie satysfakcja z pieczenia? Spędźmy o tę godzinę mniej na facebook'u i zróbmy coś naprawdę wyjątkowego, chociażby na Święta... I tak jak pisała Weronika, nie umiesz gotować? Nie zabieraj się od razu za tort przekładany śmietanowym kremem, wystarczy, że spróbujesz upiec babkę z bakaliami. I nawet jak nie wyjdzie równiutka jak z reklamy, nie szkodzi, bo ważniejsze będzie uczucie jakie w nią wkładasz.

muffinka pisze...

Czyli post o tym jaką radość daje nam pieczenie i jak nas odpręża też trzeba napisać..
te uczucia :)

Kto jeszcze przeciw albo za?

Karmel-itka pisze...

hmmm... szczerze?
jestem sceptycznie nastawiona do gotowych wypieków, tzn. takich z paczki.
nie wiem, co w środku. nie wiem, co wyjdzie.
podając je komuś... nie,nie. to nie moje ciasto wtedy! czułabym się troszkę jak oszustka.
nie wyobrażam sobie czegoś takiego. chociaż nie powiem, kulinarną przygodę od nich zaczynałam. ale wolę puścic w niepamięc tamte chwile xd

Dominika pisze...

Wypiekom z proszku zdecydowanie mówię nie... mam wrażenie, że nie ma w nich serca.

Osia pisze...

Choć osobiście nie robię prawie nigdy zdecydowanej większości ciast to jednak do tego wypieku mam słabość i szczególny sentyment. Urodziłam się bowiem w Kętrzynie i to miasto niezwykle bliskie memu sercu:)

Jednak polecam, zwłaszcza na prezent zrobić samemu takie mieszanki. W przeźroczystej butelce o szerokiej szyjce świetnie prezentują się sypane warstwowo kakao, mąka czy posiekana czekolada. Do tego tylko zabawna etykieta z przepisem i składnikami które należy jeszcze dodać i voila!:D

Arvén pisze...

Od takich rzeczy jakieś sześć lat temu zaczynałam swoją przygodę z pieczeniem, kiedy nie potrafiłam upiec niczego oprócz szarlotki. Wtedy parę razy upiekłam te gotowe babeczki. A jak kupiłam formę do muffinek, to szkoda mi było już do niej pakować gotowe ciasto, wstyd ;-)
Teraz w życiu bym nie upiekła niczego z proszku. Nawet jeśli jest mi trudno gdzieś wetknąć pieczenie w tygodniowy harmonogram, nie wierzę że ktoś nie ma pół godziny żeby zrobić najprostsze muffiny.

muffinka pisze...

Osia, genialny pomysł. W zyciu bym na to nie wpadła.. rewelacja!! :)
Arven, też od tego zaczynałam i też mi teraz wstyd. Jak napisałam, tak się nasze zdolnosci nie rozwiną. A czas zawsze jest. Godzina na fb mniej i ciasto gotowe :)

Cynthia pisze...

Hmmm...moja znajoma z pracy uważała się zawsze za geniusza kuchennego...
Twierdziła, że na jej imprezach wszyscy rozpływają się z zachwytu nad potrawami a domownikom już nigdzie indziej jedzenie tak nie smakuje jak w domu.Po prostu Top Chef! Tylko, że wszystkie potrawy jakie robi to papierkowe gotowce. Kiedyś jej powiedziałam, że to co robi to nie jest gotowanie, tylko doprowadzanie chemii do formy, którą można przełknąć...trzeba było widzieć jej minę...hihihi...
Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

A ja się z wami nie zgodzę:) Czasem nachodzi mnie chęć upieczenia czegos samemu, natomiast zdecydowanie częściej robie takie gotowce, z bardzo prostego powodu - nie mam czasu.I nawet jeśli robię je z narzeczonym, a zazwyczaj tak jest,bo we dwójke jest szybciej i łatwiej,to i tak często sięgamy po proszek. I muszę stanąć w obronie proszkowych produktów,bo ja też lubię czasem coś ugotować ale ponieważ pracuje jak pracuję czyli dużo - porpostu nie mam na to czasu.A jeśli juz mam wolny weekend to trzeba zmieścić w nim tyle różnych czynności, że szkoda mi stracić 3 godziny na bycie w kuchni.A jednocześnie lubię czasem coś upichcić.I wtedy właśnie takim jak ja z pomocą przychodzą różności w proszku:)

Adrijah pisze...

"- skąd wzięłaś przepis
- z tyłu opakowania"
ja nieświadoma do tego momentu stwierdziłam, że spoko, bo sama korzystam z przepisów z opakowań... ale ryżu, przypraw, proszku do pieczenia itp, a nie dodaję 2-3 składniki i mówię, że "zrobiłam" muffiny czy inne ciasto. Niestety moja Mama praktycznie tylko takie piecze...

.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...