czwartek, 29 stycznia 2015

Lawendowo-owsiane ciastka



Niecodzienne owsiane, kruche ciastka z dodatkiem lawendy, podobno kojarzącej się z płynem do prania. Nie zgadzam się!

Idealnie komponuje się z płatkami owsianymi, trzcinowym cukrem i miodem. 
Ciastka warte spróbowania (dla wtajemniczonych #foodporn), a lawendę można dostać w sklepie zielarskim za grosze!






Oprócz lawendowych pomysłów w mojej głowie, natłoku pracy z powodu ferii zimowych, weselnych degustacji, pisania umów, życiowych zakrętów jak ławki powyżej, wywiadu ze mną do "Mistrza Branży" i zaproszenia jako gość pokazowy na targi cukiernicze do Katowic za miesiąc, to nie wiem czy nadążam za tym wszystkim, co się ostatnio u mnie dzieje. Nie wiem czy to wszystko aby rozumiem. 
Pojawianie się ludzi i ich znikanie.
Strach przed zmianami, tymi wielkimi i tymi malutkimi.
Emocje, rozsądek, rozsądek, emocje, emocje.

69 dni, tylko tyle zostało. Jak zaczynałam odliczać to tych dni było ponad 800, czas się szybko kurczy. 
Z jednej strony nie mogę się doczekać, a z drugiej zastanawiam się jak to ugryźć, żeby się później nie zadławić.

Pozdrawiam,
[muffinka.]



wtorek, 20 stycznia 2015

Warszawa - Bułkę Przez Bibułkę i migawki(1)







 

3:00 rano.
Wstajemy, jemy śniadanie, jedziemy taksówką.

4:00 rano, jedziemy najwygodniejszym autobusem na świecie - polskimbusem.com oczywiście.

9:00, z Młocin kierujemy się na Mokotów, do kuzynki na śniadanie. Kanapki z masłem, sałatą masłową, serem, szynką i pomidorem przypominają mi dzieciństwo. Po dwóch szklankach zielonej herbaty kierujemy się do Łazienek Królewskich. Między nogami biegają nam wiewiórki, jest też oswojona sarna. Wracamy tam kolejnego dnia, bo jak się okazało przeoczyliśmy drugą połowę Łazienek.

Przez Plac Zbawiciela docieramy do ul. Zgody 3.
Bułkę Przez Bibułkę mieści się niedaleko Pałacu Kultury.
Czekamy 10 minut na wolny stolik.
Cegły w połączeniu z bielą i błękitem tworzą idealne połączenie. Przez środek sali przechodzi długi stół - ostatnio chyba co raz popularniejszy w tego typu miejscach - gromadzący nie tylko znajomych ale i przypadkowych gości cieszących się wspólnym posiłkiem. Siadamy w rogu, dostajemy menu, pytam kelnerki, co poleca i to zamawiam. Po kilku minutach na naszym stole ląduje wielka, ciepła buła z karmelizowaną gruszką, świeżym szpinakiem, rozpuszczającym się brie i gorgonzolą, sosem miodowo-musztardowym oraz makaroniki, cytrynowy i malinowy. Jestem pod wrażeniem kanapki SER NOCY LETNIEJ, czuję ją wyraźnie każdym zmysłem, kanapka idealna. Nic dodać ani ująć. Czysta poezja. Jeśli chodzi o makaroniki to zamawiam je mimo świadomości, że są mrożone, (bo gdzie nie są?) a nie pieczone z pasją i sercem kilka metrów ode mnie.
Weszliśmy ostatnio w erę mrożonego pieczywa, które chętnie kupujemy w supermarketach, które serwują nam w kawiarniach, choć może niektórzy się łudzą, że kucharze znajdują gdzieś jeszcze czas na pieczenie pieczywa czy słodkości. Mrożone, ale chociaż prosto z Francji.
Mogłyby być bardziej wyraziste, ale to nie wina Bułki.

Popijamy małe cappuccino (rozmiar zadziwiająco duży) i flat white. Baristki muszą popracować nad spienianiem mleka. Gdyby było to americano z mlekiem, a przypominało je bardzo, to smakowi kawy nie mam nic do zarzucenia. Jednak zamawiając cappuccino wymagam pianki, która utrzyma się do ostatniego łyka, choć po tak pysznym lunchu jestem wyjątkowo spokojna i nie patrzę na baristki groźną miną.
Oprócz kanapek w menu mają do wyboru sałatki, zestawy śniadaniowe oraz desery.
Jeśli jeszcze kiedyś wybiorę się do Warszawy zajrzę na pewno ponownie do Bułki, by spróbować resztę ich kanapek, choć na sałatkę też by się miejsce w brzuchu przydało, i dać szansę kelnerkom na zrobienie lepszej kawy.

Pozdrawiam,
[muffinka.]

PS
Ciąg dalszy migawek i recenzji na dniach.











......................................................................................................................................











.............W obiektywie A................




 

środa, 7 stycznia 2015

Tarta cytrusowa z bezą





Kwaśny cytrusowy curd, maślane, kruche ciasto i lekka jak chmurka, chrupiąca z wierzchu beza. 
Czego chcieć więcej?
Idealna na każdą porę roku!




Tarta cytrusowa z bezą

spód:
150g masła
100g mąki
50g cukru pudru
żółtko

curd:
3 cytryny
2 pomarańcze
2 duże mandarynki
4 jajka
4 żółtka
2 kopiate łyżki skrobi ziemniaczanej
180g cukru
łyżka masła

beza:
5 białek (używamy tych ze spodu i z nadzienia)
szczypta soli
250g cukru białego
łyżka skrobi ziemniaczanej

Zagnieć ciasto z podanych składników. Formę do tarty wysmaruj masłem, wylep ciastem i schowaj do lodówki na pół godziny. Piecz 12-15 minut w 180 stopniach.
W międzyczasie odkrój skórkę (bez albedo - białej części) z 2 cytryn, pomarańczy i mandarynki, następnie wyciśnij sok ze wszystkich owoców. Wlej razem ze skórkami do rondelka, trzepaczką wymieszaj z pozostałymi składnikami. Gotuj na wolnym ogniu, ciągle mieszając, aż zgęstnieje, następnie dodaj masło i przetrzyj przez sitko.
Aby zrobić bezę ubij na sztywno pianę z białek ze szczyptą soli, potem partiami, po łyżce, powoli dodawaj cukier, a na końcu skrobię. Pamiętaj, że miska musi być sucha, nie może być ani kropelki wody. Beza, gdy obrócisz miskę nad głowę, nie powinna Ci spaść :) 
Na upieczonym spodzie rozprowadź curd, następnie uformuj bezę. Piecz 25 minut w 180 stopniach. Zostaw w lekko uchylonym piekarniku do ostygnięcia.

.....................................................................
Nie lubi się ludzi pewnych siebie, znających swój cel w życiu.

Pozdrawiam,
[muffinka.]




.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...