niedziela, 27 lipca 2014

Zostałam cukierniczką w La Folie; bananoffee pie.




Bananoffee Pie

kruchy spód:
150g mąki pszennej
100g masła
50g cukru pudru
żółtko

nadzienie:
3-4 banany
sok z 1 cytryny
puszka kajmaku
2 szklanki kremówki 36%
2-3 łyżki cukru pudru
łyżeczka prawdziwej esencji waniliowej

Z podanych składników zagnieć kruche ciasto, schowaj na pół godziny do lodówki.
Nagrzej piekarnik do 180 stopni. Formę do tarty wysmaruj masłem, wyłóż ciastem, ponakłuwaj je widelcem i piecz 10-15 minut.
Banany obierz, pokrój w plasterki, zamarynuj w soku z cytryny.
Kremówkę ubij, pod koniec dodaj cukier i esencję.
Na podpieczony, ostudzony spód wyłóż kajmak, następnie banany (bez soku), następnie kremówkę. Posyp drobno startą czekoladą lub kakao. Ja użyłam ziemi z gorzkiej czekolady.

..................................................................

 
La Folie na pl. Solnym we Wrocławiu.  - (klik)
Moje nowe miejsce pracy, o której marzyłam!
Myślałam, że cukierniczką w dobrej restauracji zostanę za kilka lat, jak będę miała za sobą wieloletnie doświadczenie w gastronomii i jakiś papierek. A tak mam 17 lat i mogę robić to, co kocham. Wczoraj moje bananoffee pie jadł sam Robert Gonera!
(klik) - tak właśnie wygląda restauracja oraz kucharze, z którymi czasami na kuchni ciężko wytrzymać, bo ta grupa ludzi jest dość specyficzna, ale po praktykach kilka miesięcy temu w Wines and Olives jestem już uodporniona.
Zapraszam Was więc na moje desery!:)
 
I zupełnie z innej beczki.
Myślałam, że się odcięłam, że zamknęłam TEN etap w swoim życiu, że nie poczuję tego ponownie, że sobie nie pozwolę.
Największą chorobą naszych czasów jest prawdziwa miłość, na którą ciężko niestety znaleźć lekarstwo. Próbowałam naprawdę wielu, ale tylko zmniejszały, zmniejszali objawy.
Choć pisałam Wam ostatnio, że to tylko proces hormonalny, zdania nie zmieniam, bo tak jest.
Nie chcę tylko dopuścić do wyprodukowania oksytocyny i wazopresyny, hormonów uzależnienia.
Prawie wszystkie inne hormony, proszę bardzo mnóżcie się!
 
Pozdrawiam,
[muffinka.]

 PS
Jeżeli chodzi o Franza Kawkę, moje poprzednie miejsce pracy, w dalszym ciągu możecie tam zjeść moje ciacha i wypić dobrą kawę, z tym, że bez już mojego towarzystwa.


 

wtorek, 15 lipca 2014

Sernik z karmelem, whisky i białą czekoladą.





Sernik z karmelem, whisky i białą czekoladą

250g herbatników maślanych
100g masła

1kg sera na sernik
150g cukru pudru
3 cukry wanilinowe
2 łyżeczki prawdziwej esencji waniliowej
4 łyżki dobrej whisky
4 jajka
200g białej czekolady z kawałami karmelu

200g sosu karmelowego (klik)
3 łyżki whisky

Ciasteczko drobno pokrusz, wymieszaj z roztopionym masłem. Spód tortownicy (26-28cm) wyłóż papierem do pieczenia, boki spryskaj tłuszczem w sprayu. Wyłóż ciasteczkową masą. Piecz 8 minut w 200 stopniach.
Białą czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej. Ser wymieszaj z jajkami, cukrami, whisky i czekoladą. Wylej na podpieczony spód i piecz godzinę w 150 stopniach. Zostaw do ostygnięcia w uchylonym piekarniku, najlepiej na całą noc.
Karmel podgrzej w kapieli wodnej, wymieszaj z whisky i ostudź. Następnie rozprowadź na serniku i schowaj go na kilka godzin do lodówki.
A potem zjedz!



Zaczęłam gardzić jeszcze bardziej momentami  i ludźmi, którzy nie produkują w moim organiźmie żadnych albo dobrych hormonów i uczuć. Gardzę po cichutku, ale gardzę za bardzo.

Pozdrawiam,
[muffinka.]

 PS
Tak, to są zdjęcia robione telefonem, przepraszam.
 

sobota, 12 lipca 2014

Weekend kulinarny i hormony.



Dziś będzie o weekendzie kulinarnym w Jachrance, czyli finale blogerchefa, pikniku blogerów kulinarnych oraz o hormonach, jakkolwiek dziwnie by to połączenie nie brzmiało.
 
Połowa czerwca,
dostaję meila czy chcę spędzić za darmo weekend w czterogwiazdkowym hotelu Windsor i wziąć udział w wydarzeniach kulinarnych. Jeśli tak, to proszą o kontakt. Zaciekawiona, czy to prawda, dzwonię.
Rozmawiam z Katarzyną Szatkowską, organizatorką blogerchefa i pikniku. Biło od niej tak wielkim entuzjazmem, gdy zachęcała mnie przez telefon, że już wtedy, po jej propozycji, zaczęłam się nakręcać na ten weekend.
 
3:57, 5 lipca. Dzwoni Martyna Sobka (klik) , finalistka blogerchefa. "Już jesteśmy". To właśnie z nią jechałam pod Warszawę. Z racji późnej godziny, niekulturalnie, kilka minut po wejściu do auta zasypiam.
Po 10:00 docieramy do Jachranki, hotel robi na mnie ogromne wrażenie!
Po 11:00 zaczyna się finał, pięcioro uczestników przygotowuje swoje dania popisowe, które faktycznie wyglądają i smakowują jak z najlepszych restauracji. Następnie konkurencja black box, czyli pudełko z dwoma składnikami, których finaliści nie znają i mają godzinę, żeby coś z nich stworzyć. Suszona żurawina i imbir. 3 minuty na zabranie potrzebnych składników i do dzieła. Paweł, jedyny facet, zachwyca jury i nas swoimi wyrafinowanymi potrawami, stoickim spokojem podczas gotowania, więc oczywiście w efekcie wygrywa!
Po 16:00 warsztaty z syfonami, czyli uczymy się, że nie służą tylko i wyłącznie do zrobienia bitej śmietany, a do oliwy czy wódki o dowolnym smaku na przykład.
Kolacja, wyniki, degustacja i pokaz przygotowywania... robaków. Jem wszystkie cztery rodzaje od malutkich larw po wielkiego skorpiona, który niestety wzbudził we mnie mdłości.
Potem długa impreza integracyjna z blogerami, którzy są wspaniałymi, barwnymi ludźmi, mam nadzieję, że spotkam się z nimi jeszcze nie raz. Jestem tam najmłodsza, jak prawie gdziekolwiek zawsze i jak zawsze nie jest to przeszkodą.
Następnego dnia w wielkim namiocie i poza nim wszyscy sponsorzy mają swoje stanowiska, na których odbywają się warsztaty i degustacja, np. lodów z www.patiserka.pl, piwa Amber http://www.browar-amber.pl/pl/.
Tego dnia, oprócz kolejnej, ogromnej ilości jedzenia, zachwycają mnie warsztaty wypieków i czekolady z Piotrem Chylareckim z Akademii Czekolady, w której to będę miała staż!
Przygotowujemy czekoladowy suflet z owocami i ziemią z białej czekolady oraz czekolady i pralinki.
I tymże słodkim akcentem kończy się kulinarny weekend. Do domu wracam obładowana produktami od sponsorów i zapewne cięższa o kilka kilo. :)







Miłość to tylko hormony.
Miłość jest tylko jednym wielkim procesem hormonalnym.
Wiedziałam, że nie istnieje.
 
fenyloetylamina,
serotonina,
dopamina,
adrenalina,
endorfiny,
wazopresyna i oksytocyna,
hormon stresu,
 bo tak to się kończy.

Produkować więc będę jak najwięcej serotoniny i endorfin. Wystarczy.

Pozdrawiam,
[muffinka.]

PS
Artykuł o hormonach, który otwiera oczy -  http://www.medycynaludowa.com/pl/ksiazka/index.php?id=ks9
 

wtorek, 1 lipca 2014

Sernik z białą czekoladą, cytryną i malinami.

 

Moje serniki są zawsze kremowe, ten jest z białą czekoladą, cytryną, malinami, otoczony chrupiącym ciasteczkowym ciastem.


Sernik z białą czekoladą, cytryną i malinami

200g kakaowych herbatników
3-4 łyżki masła, które należy rozpuścić

1kg sera waniliowego na sernik
2-3 cukry wanilinowe
200g białej czekolady, roztopionej w kąpieli wodnej
4 jajka
kilka kropel prawdziwej esencji waniliowej
skórka i sok z jednej cytryny

250g malin

Piekarnik rozgrzej do 200 stopni. Formę (tortownica 24-26cm) wyłóż na spodzie papierem do pieczenia, boki spryskaj tłuszczem w sprayu. Ciasteczka połącz z masłem i wyłóż masą spód i boki tortownicy. Piecz 8-10 minut.
W międzyczasie wymieszaj trzepaczką ser, cukier, czekoladę, jajka, cytrynę i esencję, w razie potrzeby dodaj zwykłego cukru. Wylej na podpieczony spód i piecz godzinę w 160 stopniach. Zostaw do ostygnięcia w uchylonym piekarniku. Udekoruj malinami i wstaw na kilka godzin do lodówki. Gotowe!


 
 
..........................................................................
 
Nie pomijając niczego, kompletnie, posprzątałam siebie i pokój. Choć przez kilka najbliższych dni i tak będę pewnie wprowadzać jeszcze poprawki.
Było ciężko, ale należało mi się. Porządek w pokoju, mam nadzieję, będzie oznaczać porządek w życiu, którego ostatnio zabrakło.
Zmieniam wiele, oprócz picia dużej ilości kawy - uzależnieni od spieniania mleka tak mają,
oprócz rytualnych słodkich śniadań,
oprócz ciągłego niewierzenia i gardzenia miłością.
Bywa, niestety...
 
Pozdrawiam,
[muffinka.]

.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...