Kruche, cytrynowo-maślane placuszki z makiem, smażone na patelni telfonowej, podane z bardzo czekoladowym sosem.
Cytrynowe Welsh Cakes z makiem i czekoladowym sosem
przepis zmodyfikowany na podstawie (klik)
(3-4 porcje)
placuszki:
120g masła
225g samorosnącej mąki*
85g cukru pudru
2 łyżki maku
skórka otarta z 1/2 cytryny i sok
1/2 łyżeczki gałki muszkałowej świeżo startej
1 jajko
kilka kropel mleka
sos:
4 łyżki nutelli
4 łyżki mleka
Masło rozetrzyj palcami z mąką i cukrem. Dodaj jajko, połącz i resztę składników. Zagnieć jednolite ciasto. Następnie rozwałkuj je na omączonej stolnicy i wycinaj kółka bądź inne kształty.
Smaż po 2-3 minuty z każdej strony na idealnie rozgrzanej patelni teflonowej - czyli nie za gorącej i nie za zimnej.
Podawaj z sosem lub dżemem.
*Samorosnąca mąka
300g mąki pszennej
łyżeczka proszku do pieczenia
łyżeczka sody oczyszczonej
spora szczypta soli
Wymieszaj i trzymaj w szczelnie zamkniętym pojemniku.
................................................................................................................................................
Czasem przestaje być cukierkowo, coś się psuje, nieudaje i
życie bywa zakalcem.
Mnie to nie spotyka, od jakiegoś czasu, a więc staram się zawsze wszystko posypywać grubą pierzynką cukru pudru. Za to innym dosładzam dni syropem słów, ciepłych i lepkich, pozostających w pamięci.
Melancholia dopada każdego z nas. Dla każdego jest czym innym. Mnie się trzyma już długi czas i w sumie lubię to.
Zimny poranek, mogę chuchać w powietrze i patrzeć na parę. Jestem w krótkim rękawku, 7.20, zapewne 10 stopni, jadę rowerem. Jestem w krótkim rękawku. Nie jest mi zimno, ja lubię czuć otoczenie. Lubię je czuć słuchając Meli Koteluk lub Edith Piaf.
Ktoś się uśmiechnie, lecz nie ma wiecznie przyklejonego banana do twarzy.
Ktoś zapłacze, ale nie można wiecznie płakać.
Ktoś krzyknie, ale nie wie, że to nic nie da.
Ktoś się obrazi, ale jest nieświadom tego, że wiele traci.
Miej przy sobie zapas cukierkowych chwil, szufladkę z marzeniami w pamięci, pamiętaj, że jesteś piękna, uwierz w siebie, nie smuć się, tylko zrób sobie latte z miodem.
Pozdrawiam,
muffinka
PS
I tysiącpięćsetstodziewięćset uśmiechów dla Holgi i Asieji.
13 komentarzy:
ten sos musi być niesamowicie czekoladowy... mmmm ;)
pozdrawiam ciepło,
szana,
www.gastronomygo.blogspot.com
Cudnie się prezentują razem z tym sosem... Mak i skórka cytrynowa brzmią mi tak świątecznie ;)
Swoją drogą, to latte wygląda zabójczo!
Jakie niebanalne połączenie!! :D
Pozwól, że cię dosłodzę czeko buziakiem o poranku :* o! :))
Ten kształt<3
I do tego smak cytrynowy, polane czekoladą.. Niebo!
w lewym oku zakręciła się łza. taka mała. a później uśmiech otulił wtorkowy poranek. okno otwarte, słońce się wdziera przez pachnące proszkiem do prania firany. kawa już wypita (z dużą ilością mleka, choć bez miodu - w kuchni stoi duży słój i następnym razem będę pamiętać). chciałam powiedzieć, że lubię kropki z maku, ale z każdym kolejnym Twoim słowem moje myśli pofrunęły gdzie indziej. dziękuję Ci za nie, bo w tym momencie były wyjątkowo potrzebne.nawet nie wiesz jak mocno.
lubię chuchać i patrzeć w parę i lubię chłód wrześniowych poranków. wieczorów chyba trochę też. a lepki syrop słów? do kochania.
Welsh cakes kuszą od dawna, ciekawa jestem jak smakują w porównaniu ze zwykłymi pancakes :)
Te Twoje prezentują się obłędnie :)
Zazdroszczę pozytywnego sposobu patrzenia na życie i kradnę odrobinkę optymizmu :)
Zatem życzę ci jak najmniej życiowych zakalców. :) Abyś czasem pokazała im figę z makiem.
Placuszki do wypróbowania.
Pozdrawiam
A.
Welsh cakes wygladaja pieknie, zwlaszcza z tym splywajacym po nich sosem.
A zakalec zyciowy trafia sie kazdemu. Czasem trzeba po prostu wyrzucic go przez okno i... zaczac piec od nowa.
"Życie bywa zakalcem", ujęłaś mnie tymi słowami, a kolejnymi jeszcze mocniej. Czasem zapominam jak bardzo piękne słowa zmieniają nastrój, dziękuję, że mogłam to przeczytać.
Ojej jak to pysznie wygląda, pozdrawiam!:)
Mela jest moim wybawieniem o 5 nad ranem, gdy wchodzę do jeszcze trochę zaspanego pociągu, który zawiezie mnie do celu. Otulam się kolorowym swetrem i dzięki niemu czuję choć trochę przyjemnie łaskocącego w ramiona ciepła. Przyklejam czoło do szyby i obserwuję wschody słońca, mgłę i ten spokój natury. mi spokoju ostatnio brakuje, więc chłonę go zanim nastanie dzień i gwar miasta mnie pochłonie.
lubię cię czytać, wiesz?
ściskam ciepło!:)
Jutro sobie zrobię na śniadanie, pyszne!
Mogłybyście wejść na tego bloga - http://freeze-the-moment.blogspot.com/ ? Nie pożałujecie, a bardzo pomożecie rozwijającej się fotograf ;)
Prześlij komentarz