Skończył się obóz, lecz ferie nadal trwają, przynajmniej dla mnie, więc zamiast siedzieć we Wrocławiu, wybraliśmy się z rodzinką nad morze. Cały czas jestem zmęczona i chodzę wpół przytomna po pierwszym tygodniu… Ale zebrałam w sobie siły, by przyrządzić naleśniki. Miałam chwilowy problem, bo zabrakło mąki. Dziękuję i pozdrawiam pewną babcię-sąsiadkę z mojego osiedla;) Gdyby nie Ona, to pewnie ktoś musiałby się wybrać na 2km spacer do sklepu. Morze, morze, wygląda naprawdę pięknie zimą. Fale, które rozbijają się o zamarznięty brzeg, delikatny szum wody, lekki podmuch wiatru, chyba znów pójdę na spacer, a potem upiekę jakieś ciasto! W któryś dzień wybiorę się do portu po świeże ryby, nie ma nic lepszego od tych dopiero, co złowionych, prawda? Na razie to nie wszędzie jest śnieg, a robi się zielono, bardzo zielono. Kiedy napatrzę się przez jakiś czas, na te piękna, które mnie otaczają, od razu lepiej mi się myśli i rzecz jasna gotuje.
Ubijemy białka na sztywną pianę i odstawiamy do lodówki. Ucieramy żółtka z cukrem i roztopionym masłem, miksując dolewamy mleka. Dodajmy proszek do pieczenia i miód. Ciągle miksując dodajemy stopniowo mąkę. Na końcu delikatnie mieszamy z pianą z białek i odstawiamy do lodówki na godzinę lub dwie. Patelnię smarujemy minimalna ilością oleju, rozgrzewamy i smażymy naleśniki z obu stron na lekko rumiany kolor. Ja preferuję tę opcję zwijania naleśników, ponieważ jest wygodniejsza:) Rozsmarowujemy na naleśniku konfiturę, ciasno zawijamy, polewamy miodem i dekorujemy bitą śmietaną.
Smacznego i pozdrawiam!
PS:. Zdjęcia robione aparatem siostry. Mój został w domu:(
Naleśniki z miodem
· 1 l mleka
· 4 białka
· 4 żółtka
· 50 g roztopionego, wystudzonego masła
· ¾ szklanki cukru (można użyć pudru)
· łyżka miodu (można dwie) (użyłam wielokwiatowego)
· ok. 3 szklanek mąki
· 1 łyżeczka proszku do pieczenia
· konfitura ( użyłam morelowej firmy Stovit)
· miód do dekoracji
· bita śmietana
Ubijemy białka na sztywną pianę i odstawiamy do lodówki. Ucieramy żółtka z cukrem i roztopionym masłem, miksując dolewamy mleka. Dodajmy proszek do pieczenia i miód. Ciągle miksując dodajemy stopniowo mąkę. Na końcu delikatnie mieszamy z pianą z białek i odstawiamy do lodówki na godzinę lub dwie. Patelnię smarujemy minimalna ilością oleju, rozgrzewamy i smażymy naleśniki z obu stron na lekko rumiany kolor. Ja preferuję tę opcję zwijania naleśników, ponieważ jest wygodniejsza:) Rozsmarowujemy na naleśniku konfiturę, ciasno zawijamy, polewamy miodem i dekorujemy bitą śmietaną.
Smacznego i pozdrawiam!
PS:. Zdjęcia robione aparatem siostry. Mój został w domu:(
3 komentarze:
Naleśniki w wersji wzbogaconej. Intrygujący przepis :)
Moja Mama też zaserwowała mi dzisiaj naleśniki, pyszne, sprężyste. Nie wiem, jak to się dzieje, że chociaż nauczyłam się od niej, jej są zawsze takie elastyczne, podczas gdy moje kruche i łamliwe. Nawet w smaku inne. Diabeł tkwi w szczegółach
ładne jest morze zimą. i naleśniki pyszne.
Apetyczne te naleśniki, nigdy nie polewałam ich miodem :)
Prześlij komentarz