Od dziś zaczynam serie „kulinarnych piątków”. To wyprawy do różnych restauracji i kawiarni, będę je recenzowała, ale głównym celem będzie próbowanie nieznanych dotąd nam (mnie i Marcelinie) potraw, niektórych bardzo odważnych. Tydzień temu byłyśmy w K2 we Wrocławiu, gdzie mieszkam, które zrecenzuję przy najbliższej okazji, (czyli wtedy, kiedy przyjdzie dostawa nowych syropów). W tej otóż kawiarni, powinnam napisać herbaciarni, spożyłyśmy SHAKE WANILIOWO-OGÓRKOWEGO, na wierzchu z bitą śmietaną, która miała wspaniałą konsystencję. Obydwie jesteśmy zachwycone niezwykłym połączeniem smaków i polecamy! K2 mieści się na ul. Kiełbaśniczej 2 :)
Pałeczki można było sobie wziąć !
Pałeczki można było sobie wziąć !
W ten piątek natomiast skusiłyśmy się na sushi, ogólnie na kuchnie japońską. Tu już nasze zdania były różne. Zamówiłyśmy zupę tajską Tan Kha Kai i sushi Unagi Maki (z wędzonym węgorzem). Co do pierwszej potrawy, była zdecydowanie za ostra. Marcelina dużo rozmyślała, czy wziąć wielką krewetkę do ust, ja natomiast miałam problem z pałeczkami, nie potrafiłam ich prawidłowo trzymać. Sushi – jedyne, co nam smakowało, oprócz nori (wodorost), w które owinięty jest ryż i pozostałe składniki. Na talerzu podano nam jeszcze coś, co przypominało wędzonego łososia, lecz był to niestety marynowany imbir, który również nam nie przypadł do gustu, nie wspominając już o wasabi.
Wniosek z tego taki – rekomendujemy sushi! Próbujcie, nie bójcie się, że to surowe ryby, bo wcale tak nie jest! Poznacie smak, do którego będziecie chcieli wracać. Nie za często, bo sushi nie należy do najtańszych dań.
Miłego weekendu!
PS:. Dzielę się z Wami zdjęciami, które zrobiłam w zeszły weekend na warsztatach fotograficznych. Dwa pierwsze przypominają mi Toskanię, w której nigdy nie byłam, ale marzę, żeby tam zamieszkać! Zresztą toskańska kuchnia jest też wspaniała! Niedługo podzielę się z Wami jakimś przepisem :)
Pozdrawiam W.
1 komentarz:
Toskania... teraz jest to niezwykle proste. Ryanair do Pisy (znajdziesz nawet po 25 zł w jedną stronę). Trenitalia na początek do Florencji (to już trochę drożej), a później gdzieś na południe. Polecam takie historyczne miasteczka jak Cortona czy San Gimignano. Nocleg przez Couch Surfing lub w najgorszym wypadku hostel (zwykle od 20 Euro za noc). Tylko weź kogoś ze sobą dla bezpieczeństwa. W większości miejsc dogadasz się po angielsku, a po 3, 4 dniach zrobisz już zakupy w pełni po włosku. Do tego jeszcze jakąś Vespę wypożyczyć na dzień czy dwa... wakacje marzeń :)
Prześlij komentarz