Smażyłam pączki w środę, lecz nie udało mi się dodać przepisu wcześniej jak dziś. Nie lubię tego święta, nie przepadam za faworkami, pączkami smażonymi na smalcu, a ogólnie za tłustymi potrawami. Za to reszta rodziny uwielbia tłusty czwartek i wszystkie kaloryczne słodkości. Więc ja się wzięłam za pączki a mama za faworki. Przepis pochodzi z książki „nakarmić duszę”. Bardzo mi się spodobały nietypowe składniki, których nie dodaje się do tych standardowych. Tłusty czwartek u mnie w szkole, chodzę do zespołu szkół, był jak koszmar. Na 2 lekcji każdy z klasy dostał po pączku z jakimś kisielem. Prócz tego na każdej przerwie przynajmniej 20 razy słyszałam To słowo i widziałam To w czyichś rękach. na tym to święto polega, aby jeść, jeść, jeść, a potem spalać, spalać, spalać, z czego mało, kto robi to drugie. Raz w roku można sobie pozwolić na tę „przyjemność”…
Cytrynowe pączki z marmoladą
3 i ½ szklanki mąki pszennej
szczypta soli
olej do smażenia ( użyłam 1 l)
5 łyżek śmietany (18%)
starta skorka z 1 sparzonej cytryny
1 łyżka masła
1 szklanka mleka
3 łyżki cukru
1 opakowanie cukru waniliowego
powidła z dzikiej roży (użyłam marmolady)
3 dag drodzy
cukier puder
Drożdże rozpuszczamy w ciepłym mleku, dodając po łyżce mąki i cukru. odstawiamy na 15-30 minut w ciepłe miejsce. Gdy zaczyn jest gotowy, dodajemy go do mąki ze śmietaną, startą skórką cytryny, odrobiną soli i resztą cukru. Wyrabiamy ciasto, dodając pod koniec masło. Odstawiamy na 1 godzinę do wyrośnięcia. Formujemy pączki, wypełniając je powidłami (marmoladą), po czym przykryte ściereczką pozostawiamy do wyrośnięcia. Smażymy na rozgrzanym oleju, na małym ogniu. Po upieczeniu odsączamy z tłuszczu i przenosimy na kratkę, gdy ostygną posypujemy cukrem pudrem.
Smacznego i pozdrawiam!
4 komentarze:
pączki, pączki... żołądek już nie może, ale oczami jeszcze jestem w stanie zjeść jednego :)
Ja kupnych nie toleruję. Ale zrobiłam domowe z różną, kilka tygodni temu (pojawiły się u mnie na blogu)i tego smaku nie zapomnę na dłuuugo. Taki ciepły pączek zrobiony własnoręcznie smakuje najlepiej.
A moja mama dzisiaj robiła faworki. Też lubię, ale w sumie tylko raz w roku, niekoniecznie w Ten Czwartek ;).
A tak właśnie myślałam, co u Ciebie i gdzie na tak długo przepadłaś.
A tu proszę, jakie pąki! No chyba się od tych pączków nie uwolnię przez najbliższe dwa tygodnie :D
Kubełku, tyle nauki i tyle różnych spraw, że nie ma czasu by coś upichcić.
Holgo, też nie lubię kupnych, są takie nijakie.
Pozdrawiam:)
Prześlij komentarz