wtorek, 18 lutego 2014

Manchester,czy aby napewno to Anglia? - migawki#2



 



















Manchester to mieszanka kultur.
W drodze na przystanek autobusowy mijamy wielki warzywniak z owocami i warzywami, których nie potrafię nazwać.
Dojeżdżamy do centrum przez jakąś dzielnicę, gdzie hinduskie knajpki przeplatają się z hinduskimi butikami i przez chwilę zastanawiam się czy aby napewno jestem w Anglii, skoro co trzecia osoba pochodzi z Azji. Docieramy do China Town, gdzie kupujemy gotowane orzeszki ziemne w mleku i zielone, ryżowe kuleczki z pastą z fistaszków, przyglądamy się ruszającym się krabom, kalmarom, suszonym mikrokrewetkom i innym chińskim cudom. Nad naszymi głowami unoszą się czerwone lampiony, pozostałości po nowym chińskim roku.
Następnie Manchester Art Gallery, która zmusza do refleksji, do wpatrywania się w detale, konteplowania obrazów i dzieł sztuki. Uwielbiam muzea i galerie. Mogłabym w nich siedzieć całymi dniami, a w Anglii ich plus jest taki, że za wstęp się nic nie płaci!

Gdybym tylko mogła tu zamieszkać to moje przepisy łączyłyby moją dotychczasową wiedzę z tym, co mogę kupić tu w sklepach, czego w Polsce nie dostanę lub dostanę, ale za kosmiczną cenę.

Na śniadanie jemy mięciutki chleb tostowy, większych niż znane nam, rozmiarów, z masłem, miodem i bitą śmietaną. Na obiad - makaron pełnoziarnisty z białym serem, karmelizowaną cebulą, makrelą, marynanowanym imbirem i miodem. To brzmi absurdalnie, ale smakuje nieziemsko.

A na podwieczorek paluszki wypełnione czekoladą...

1 komentarz:

Natalie pisze...

Ile ja bym dała aby teraz tam być :)

.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...