sobota, 11 stycznia 2014

3 lata bloga i mój sposób na idealną linię.



Jestem kiepska w składaniu życzeń,
więc po prostu powiem za co dziękuję.
Blog zmienił wiele w moim życiu. Dzięki niemu mam motywację, żeby nie wychodzić z kuchni i wymyślać dla Was coraz to dziwniejsze przepisy. Świadomość, że to co robię jest doceniane, jest genialna. Czytają mnie moi nauczyciele, z przepisów pieką znajomi, z którymi nie widziałam się od lat, no i Wy, tylko, że Wy mi się nie chwalicie, co czas zmienić, ponieważ wysłanie zdjęcia przez Was, tego, co upiekliście z mojego przepisu, to gwarantowany dodatkowy uśmiech na mojej twarzy. Potrzebuję ich teraz dużo, ze względu na okoliczności, ale mam nadzieję, że humor, który udało mi się uzyskać wczoraj, uda mi się też podtrzymywać. A uzyskałam go po przeczytaniu artykułu w gazecie, w restauracji, do której poszłam sobie sama. Zrobiłam sobie wczoraj dzień, w którym spełniałam swoje zachcianki :)
3 lata to też czas, abyście poznawali mnie, ponieważ w tworzeniu przepisów nie chodzi tylko o zasady czy łamanie ich, o pasowanie składników do siebie lub nie. Bez duszy i serca w tym wszystkim nie byłoby tu tak cudownie, jak jest, co widzę, bo podoba mi się i jestem dumna z tego, co tu stworzyłam! Zapraszam Was więc do oglądania najświeższych zdjęć wypieków, zanim jeszcze znajdą się na funpagu, na instagramie. Profil w sumie prywatny, znajdziecie kilka zdjęć mnie, ale jakby nie patrzeć, jestem częścią tego wszystkiego. (klik)

Mam nadzieję, że uda mi się w przyszłości otworzyć kawiarnię, że będę mogła dalej sprawiać, że gdy przeglądacie nowe posty, Wasze oczka się świecą, a w głowie biegają myśli "Zjadłabym to!".
A teraz o mojej diecie.

Od 3-4 lat mam zakodowane w głowie, że trzeba jeść, co 3-4 godziny i nie inaczej, a ostatni posiłek na 2 godziny przed snem. Pierwsze, najważniejsze i dające milion uśmiechów na początek dnia jest śniadanie, na które zawsze jadłam to, co upiekłam, zrobiłam. Coś słodkiego. Zawsze! Okazało się, że naukowcy udowodnili ostatnio, że lekko naginając dietę za pomocą smakołyków, można ograniczyć łaknienie i wspomóc odchudzanie. Dzięki temu trzymam linię! Oprócz tego zwracam uwagę na to, co znajduje się na moim talerzu. Jeśli mam wybór w mięsie, to wybiorę drób, w chlebie, wybiorę ciemny, pełnoziarnisty. Jem raz dziennie owoce, warzywa. Z racji, że ćwiczę na siłowni, co 2-3 dni, to po treningu zawsze jem białko w postaci tuńczyka czy serka wiejskiego ze szczypiorkiem i kromeczką. Jeśli macie jakieś pytania, pytajcie!

Dziękuję Wam jeszcze raz i życzę sobie, żebyście nie przestali mnie czytać! :)


Pozdrawiam,
[muffinka.]

Własnoręcznie pieczony chleb, z rukolą, tuńczykiem i serkiem.
Przyjemność, której nie odmówię sobie na śniadanie. Pianki opalane nad kuchenką gazową :)

PS
Obiecajcie mi jedno.
Na śniadanie  nie będę sobie odmawiał niczego, na co mam ochotę!

3 lata bloga minęły 5 stycznia.







 

2 komentarze:

Angie pisze...

Gratuluję wytrwałości, oby tak dalej: )
Śniadanie to posiłek, w którym wszystko wolno..; D

Jey pisze...

oby i więcej tych lat! lat pełnych sukcesów i pysznych przepisów :)

.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...