Chrupiąco-delikatny tort bezowy z soczystymi bakaliami w amaretto, migdałami w karmelu z orzechów włoskich, tomblerone i kremówką. Słodka chwila zapomnienia.
Tort bezowy z bakaliami w amaretto, migdałami w karmelu i tomblerone
6-7 białek (najlepiej żeby były to białka kilkudniowe, pozostałe nam po wypiekach, do których używaliśmy żółtek, takie lepiej się ubijają)
szczypta soli
300g cukru pudru
łyżeczka octu balsamicznego
łyżeczka cynamonu
50g suszonych fig
50g suszonych śliwek
50g rodzynek
1/2 szklanki amaretto
50g migdałów
2 łyżki cukru
2 łyżki likieru z orzechów włoskich (można zastąpić mlekiem)
batonik tomblerone
300ml kremówki
Białka ubij ze szczyptą soli na sztywno, dodaj cukier puder i ubijaj, aż masa bedzie lśniąca i bardzo gęsta. Dodaj cynamon, ocet i ubij jeszcze przez krótką chwilę do połączenia się składników.
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni. Blachę wyściel papierem do pieczenia. Narysuj na nim dwa okręgi - możesz odrysować od małych talerzy. Podziel masę na pół o wyłóż jak na zdjęciu.
Piecz 5 minut w 180 stopniach, a następnie godzinę w 140 stopniach.
Ostudź w uchylonym piekarniku - trzymaj ją tam przez kilka godzin, najlepiej całą noc.
Figi i śliwki pokrój na mniejsze części, wymieszaj z rodzynkami i zalej amaretto. Odstaw na kilka godzin lub podgrzej w mikrofalówce i ostudź.
Migdały posiekaj. Na patelni rozpuść cukier wraz z likierem, dodaj orzechy i smaż przez kilka minut. Ostudź.
Tomblerone posiekaj.
Kremówkę ubij na sztywno.
Na blat bezowy wyłóż połowę kremówki, śliwki, figi i rodzynki, przykryj drugą bezą, rozsmaruj resztę śmietanki, posyp migdałami i tomblerone. Wstaw na kilka godzin do lodówki i gotowe!
......................................................................
Lawendowe listy, sentymentalne słowa powędrowały do czerwonej skrzynki, a może już nawet doszły do adresatów?
Mówiłam Wam jak bardzo jestem zakochana w zachodach słońca?
Przedczoraj było lawendowe niebo, wiatr nie wiał, nikogo w okół, morze spokojne, aż prosiło i kusiło, by popływać przy blasku różowej kuli zachodzącej na horyzoncie.
To inny zachód słońca. Towarzyszę mu co wieczór. Spotykamy się między 21:10 a 21:40. Uśmiechamy się do siebie, wymieniamy szczęściem, odrywamy się od wszystkiego, podziwiamy., uspokajamy.
To taka moja słodka chwila zapomnienia, jak ten tort, albo wczorajszy, z truskawkami marynowanymi w winie i kremem truflowym - idealne śniadanie w towarzystwie cappuccino.
Pozdrawiam,
[muffinka.]
8 komentarzy:
Tort bezowy - to brzmi dumnie. Pięknie wygląda, a o tej porze oddziałuje na mnie zbyt mocno :)
Wygląda obłędnie!
Muffinko, ten tort wygląda niesamowicie, jak spod ręki mistrza! Patrząc na te cudowne zdjęcia jeszcze bardziej nie mogę się pogodzić z faktem, ze mój piekarnik bardzo się nie lubi z bezami :(
ten torcik przypomina mi mrowisko :)
w ostatnim czasie bardzo polubiłam torty bezowe, a z takimi dodatkami czuję, że musi smakować fenomenalnie :)
Wygląda niesamowicie! Bardzo chciałabym kiedyś taki zrobić :)
O Boże, wygląda taaak pięknie. Chyba muszę go zrobić, zwłaszcza, że mam zapas białek w lodówce ^^
Pozdrawiam,
siwapiecze.blogspot.com
Piekny tort. Zrobisz mi taki na urodziny? :)
A zachody slonca tez lubie, ale chyba wole wschody. Mam slabosc do poczatkow.
Prześlij komentarz