Crème brûlée to pyszny, waniliowy deser z twardą skorupką z karmelu na wierzchu. Tradycyjnie cukier karmelizuje się płomieniem palnika, ale ja robię to... łyżeczką i efekt jest niesamowity i dostępny dla każdego!
Crème brûlée
przepis stąd (klik), pomysł z zagranicy
(1 porcja w kokilce o podobnych rozmiar)
100ml śmietanki 36%
1 duże żółtko
15g cukru
1/2 laski wanilii
łyżka cukru - na skorupkę
zamiast wanilii i cukru - opakowanie cukru waniliowego
Piekarnik rozgrzej do 120 stopni.
Śmietankę zagotuj z ziarenkami wanilii i laską. Odstaw na 5 minut. Żółtko utrzyj z cukrem na kogel-mogel - biały krem. Śmietankę wlewaj, ciągle miksując na wolnych obrotach, bardzo powoli do żółtek. Następnie przelej do kokilki, uderz o blat kilka razy i piecz 60-70 minut. Patyczek włożony w środek ma być suchy, a masa ścięta.
Włóż do lodówki na minimum 3 godziny.
NAJWAŻNIEJSZY PUNKT PROGRAMU. PRZYGOTUJ STARĄ ŁYŻECZKĘ, KTÓREJ CI NIE BĘDZIE SZKODA I TRZYMAJ JĄ PRZEZ 1-2 MINUTY NAD PŁOMIENIEM GAZU. WIERZCH crème brûlée OTRZYJ RĘCZNICZKIEM PAPIEROWYM, POSYP RÓWNOMIERNIE CUKREM I PRZYKŁADAJ NA KILKA SEKUND GORĄCĄ ŁYŻECZKĘ DO POWIERZCHNI. ZABIEG CZASEM TRZEBA POWTÓRZYĆ DWA RAZY, PO PIERWSZYM OCZYŚCIĆ ŁYŻECZKĘ, ALE JEST TO PROSTE I NAPEWNO CI SIĘ UDA!
...................................................................................................................................................................
Przeprowadzam swoją rzeczywistość, swoje myśli do innego miejsca, wszystko tam jest prawie takie samo, ludzie, kubki do kawy, kawiarnie, biały rower z naklejką, pomarańczowy księżyc, tajemnicze uliczki, poranna mgła, brakuje tylko chwil pełnych naiwnego, niewinnego uczucia.
Tak troszkę ciężko się oswoić, bo powietrze pachnie wspomnieniami, patrzy na mnie i też nie wie dlaczego to tak, a nie tak...
Chciałabym wyrzucić z pamięci tysiące godzin, może oprócz kilku szczerych, zatopić się w ciepłych słowach mojej A. już nie tylko wirtualnie - tak, wiem, że jesteś ze mnie dzielna! ; wyzbyć się duszącego żołądek, nie pozwalającego jeść, czegoś.
Przyszłym razem nie skoczę pierwsza, muszę być pewna, że się nie utopię, muszę znać dokładnie głębokość, temperaturę, zanieczyszczenie, wszystko, wszystko bez wyjątku i jak będę pewna, pewniejsza niż tego, że jutro wzejdzie słońce, to skoczę i nie opadnę na dno, a będę się przyjemnie unosić.
Pozdrawiam,
muffinka
PS
Wyniki konkursu na dniach!
7 komentarzy:
Zaintrygowalas mnie. Bez palnika? Bez piekarnika? Czekam!
jako nie posiadaczka palnika czekam z niecierpliwością na przepis :)
Najlepszy krem na świecie:) wersja bez piekarnika i bez palnika? Rewelacja
mialo byc bez piekarnika, a piszesz: rozgrzej piekarnik ;/.
lubię, gdy Twoje rozproszone słowa tak pięknie się układają. zrobisz mi kiedyś creme brulee?
"Crème brûlée bez palnika i piekarnika"?
Ok, tylko dlaczego pierwsze co piszesz to żeby nastawić piekarnik a potem piec w nim krem?
Sosna,
ponieważ creme brulee wymaga piekarnika w swoim pierwszym etapie, w drugim, gdy robi się skorupkę, można to zrobić przy pomocy palnika albo piekarnika. U mnie drugi etap jest bez piekarnika i palnika, bo można go zrobić łyżeczką :)
Pozdrawiam
Prześlij komentarz