Masło… no to chyba zrobię tarte.
Jabłka, czemu nikt ich nie je? Każde inny gatunek. Siostra zebrała w sadzie z koleżanką, gdzieś w Brzegu.
Nie chcę zwykłej tarty z jabłkami…
Więc… wpadłam na taki pomysł:)
Radość, kiedy udaje Ci się coś, co sama wymyśliłaś!!! – nie do opisania, bezcenny moment. Zresztą każdy, w którym nam coś wychodzi. Co do ciast, to wystarczy znać proporcje, ile masła na x mąki itp. Niestety nie znam ich na pamięć, część z Was pewnie to potrafi:)
Zastanawiam się tylko, czy nadzienia nie powinno być więcej, ale niestety miałam tylko tyle jabłek.
Orkiszowa tarta z jabłkami i sosem cynamonowo-muszkatołowym
Ciasto: 350g mąki orkiszowej
75g mąki ryżowej
75g mąki pszennej (+ do podsypywania)
200g masła (lub margaryny)
2 łyżki waniliowego Danio
szczypta cynamonu
½ szklanki cukru trzcinowego
1 jajko i 1 żółtko
1 łyżka miodu
Nadzienie: 5 jabłek (różne odmiany = więcej walorów smakowych)
50g masła
garść rodzynek
łyżka cynamonu
1 łyżeczka ŚWIEŻO startej gałki muszkatołowej
Reszta wcześniej wspomnianego waniliowego Danio
3 łyżki mąki pszennej
Ok. ½ szklanki wody
szklanka cukru trzcinowego
Przygotować stolnicę. Wysypać mąkę i posiekać z masłem. Potem rozetrzeć palcami. Dodać Danio, cukier, jajko i żółtko, miód, cynamon i zagnieść. Owinąć w folię i włożyć do lodówki na ok. godzinę.
W tym czasie przygotować nadzienie. Jabłka pokroić w kostkę, grube plastry, jak wolicie. W rondelku roztopić masło, dodać jabłka, następnie dolać wodę, gdy owoce się zrumienią. Dodać mąkę, rodzynki i przyprawy, cały czas mieszać. Zostawić bez przykrycia na 15 minut mieszając od czasu do czasu.
Rozgrzać piekarnik do 180oC. Wyjąć ciasto i podzielić na dwie części. Jedną rozwałkować i wyłożyć do natłuszczonej formy do tarty. Ponakłuwać całą powierzchnię widelcem i wstawić do piekarnika na 12-15 minut.
Nadzienie mieszamy z resztką Danio i napełniamy upieczony spód. Rozwałkowujemy resztę ciasta i nakrywamy jabłka z sosem, dociskając brzegi. Można z reszty ciasta udekorować.
Piec 40-50 minut w 180oC.
Gdybym miała lody lub bitą śmietanę, to na pewno z którymś z nich bym podała tarte, lecz miałam tylko miód.
I Henryków... niestety nie za wiele, gdyż w najbardziej ciekawym momencie bateria postanowiła się wyładować... Miały być konie, uliczki, czerwony maluch...
Pozdrawiam, miłego wieczoru !!!